Dziś za oknem kolorowe liście wirowały na wietrze… i pomyślałam o Tobie…
Dziękuję Ci za Twoją wytrwałość. Przez wiele lat, tygodni, chwil, podążasz swoim szlakiem niezmiennie. I wiem, że nie jest łatwo… Jestem Ci wdzięczna za to, że się nie poddałeś – mimo trudnych zbyt momentów. Twoja wytrwałość i niezłomność kształtuje też mnie. Nabieram sił i mocnych myśli, by odważnie żyć swoim życiem – tak jak Ty.
Jestem szczęśliwa, że mogłam Ci towarzyszyć w Twojej baletowej wędrówce. I jestem szczęśliwa, że dalej mogę być blisko, że często zapraszasz mnie do swojego artystycznego świata twórczości i codziennej zwyczajności.
Ostatnio myślałam o tym dniu, w którym po raz pierwszy dostrzegłam ten ogień w Tobie… to było coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczałam… nie do końca wiedziałam jak ten płomień chronić, jak kształtować… Czy podsycać?… Czy zostawić?… Zignorować, powstrzymać?… Wiem jednak, że nie byłabym w stanie go stłumić żadną siłą i jestem szczęśliwa, że nawet nie próbowałam. To było wyjątkowym doświadczeniem obserwować jak płonie niezmiennie wypełniając Twoje serce.
Już ponad 25 lat podziwiam Twoją pasję, miłość, oddanie i kroczenie odważnie cały czas do przodu. I nawet gdy różne okoliczności czy ludzie próbują Cię powstrzymać, Ty wytrwale podążasz za tym niezniszczalnym ogniem w Twoim sercu.
I gdy widziałam dziś za oknem kolorowe liście – pomyślałam o Tobie. Wiatr wieje i potrząsa, i szarpie je, a one wirują i tańczą, jakby wcale nie przejmowały się tymi przeciwnościami. Nawet więcej – jakby wykorzystując te przeciwności chciały pokazać światu swoje wewnętrzne, prawdziwe piękno…

foto © Asya Verzhbinsky








